wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 4

Dotarłam do szkoły. Teraz na dziedzińcu było pełno ludzi. Dziewczyny w strojach cheerleaderek wymachujące pomponami ,chłopacy z gitarami myślący , że są wielkimi gwiazdami rocka, czy hipisi leżący na trawie i obserwujący niebo. W ciągu nie całej godziny plac nabrał życia , a przynajmniej tak mi się wydawało. Udałam się prosto do auli.Był to osobny budynek ,znajdujący się po prawo od wejścia na teren szkoły. Kiedy weszłam do środka było względnie pusto. Wybrałam miejsce najbardziej ukryte w koncie, założyłam słuchawki na uszy i czekałam aż wszyscy zbiorą się w pomieszczeniu i zacznie się apel. Minuty mijały, nagle rozległ się dźwięk dzwonka, na scenę wszedł dyrektor i zaczął swoje przemówienie. Nadal słuchałam muzyki , we wszystkich szkołach zawsze mówiono to samo, że wymaga się od nas zaangażowania, że nie przestrzeganie zasad będzie surowo karane i wiele wiele innych bezsensownych rzeczy. Apel ciągnął się przez jakąś godzinę kiedy w  końcu pozwolono nam udać się na zajęcia , wyciągnęłam z torby swój plan zajęć. Pierwszą lekcje miałam z panią Roscco , która będzie mnie uczyła literatury powszechnej. Udałam się od razu do sali, usiadłam w ostatniej ławce , gdy znów rozległ się ten nieprzyjemny dźwięk ,klasa od razu się za pełniła. Nauczycielką była kobieta z siwymi włosami zaplecionymi w luźny warkocz , miła długą ,spódnicę w cygańskie wory, na twarzy gdzieniegdzie pojawiały się zmarszczki, ale nie obierały jej uroku. Jej wygląd świadczył o tym , że jest mądra i pełna życia ,ciepłymi fiołkowymi oczami przeleciała po twarzach uczniów. Uwiesiła na mnie swoje spojrzenia na dłużej , a może po prostu wydawało mi się.
- Witam !- powitała nas ,miała dźwięczny cieniutki głos, mówiła wyraźnie i chyba z lekko włoskim akcentem.- Nazywam się Anabel Roscco. Mam nadzieję , że spodobają wam się moje zajęcia. Przejdżmy do listy obecności.- Czytając po kolei imiona  uczniów co chwila zerkała w stronę drzwi jakby czekając na kogoś. Kiedy z ust nauczycielki usłyszałam ,, Alice Klavari " i gdy już miałam powiedzieć - Jestem ! - drzwi do sali otworzyły się i wszedł przez nie chłopak , którego już dobrze znałam. Wystarczyło , że spojrzałam na jego twarz i choć nie znałam go długo , nie mogłam pomylić go z nikim innym. To był Will.
- Przepraszam za spóźnienie pani Roscco , ale miałem pilną sprawę do załatwienia. -w jego głosie nie było słychać skruch, powiedział to płynnie jakby był już do tego przyzwyczajony..
- Miło , że do as dołączyłeś panie Larch.- przerwała , nawet nie podniosła wzroku  kartki , mówiła spokojnie , od razu pomyślałam , że już wiele razu musiało się to zdarzać, a to co potem powiedziała tylko mnie w tym utwierdziło.- Mam nadzieję , że w tym roku twoje spóźnialstwo i nieobecność zmaleje.
- Oczywiście ! - odparł automatycznie z nutką uroni w głosie. Usiadł po mojej prawej stronie. Miałam złudną nadzieję, że mnie nie rozpozna .Odwrócił się w moją stronę , a jego pewny siebie uśmiech prawie zwalił minie z krzesła. Dalej lekcja potoczyła się bez żadnych zakłóceń, następne były też w mare normalne. Z Willem miałam tylko literaturę powszechną , co było dla mnie ulgą jak i udręką . Był jedyną osobą jaką znałam , co wcale mi się nie podobało . Na lunchu siedziałam sama i jadłam jakąś dziwną papkę , potem udałam się na jeszcze dwa zajęcia i wróciłam do domu. Tam już po przekroczeniu progu czekał na mnie pyszny obiad przygotowany przez panią Jones , jednak nie miałam ochoty nic jeść, a gdy jej to powiedziałam chyba nie napawało ją szczęściem ,a le kiwnęła na znak , że rozumie i powiedziała:
-To penie był dla ciebie ciężki dzień, więc odpocznij kochaniutka.- nie dyskutowałam z nią ,od razu poszłam do pokoju , położyłam się na łóżku i zapadłam w błogi sen.

W tym samym czasie :

-Nawet się do niej nie zbliżaj ! - ryknęła odziana w czarną pelerynę postać .-Tknij ją choć palcem ,a rozszarpię cie na kawałki! - groził facetowi w garniturze. Wiedział ,że musiał jakoś go przekonać by zostawił w spokoju dziewczynę. Nie mógł znieść myśli ,że odejdzie.
- Nic nie możesz na to poradzić.-odpowiedział , mówił spokojnie , co jeszcze bardziej wytrącało go z równowagi.- Muszę wypełnić rozkaz , taka jest moja rola.
- Gówno prawda , po prostu chcesz bym cierpiał , wiesz ile ona dla mnie znaczy , wiesz jak bardzo mi na niej zależy. Chcesz się zemścić za to, że mi udzielono pozwolenia , a tobie nie kiedy o nie prosiłeś dla Marii!-wiedział ,że to go zaboli.Jego dawny sprzymierzeniec rozpaczał przez długie stulecia , po jej śmierci.
- Nie wypowiadaj jej imienia ! - krzyknął koleś we fraku  , po czym nabrał głęboko powietrza by się uspokoić i kontynuował- Wykonam to zadanie i choć bym miał ciebie zgładzić , mój drogi przyjacielu .- po tych słowach odszedł, zostawiając go samego. Wiedział, ze zrobi wszystko tylko by uchronić ja przed zagładą. Upadł na kolana i zaczął krzyczeć. Niebo nagle rozdzielił grzmot pioruna, towarzyszący jego jękowi udręki.
_________________________________________________________
Następny rozdział. Moim zdaniem nie zbyt ciekawy. Dedykuję go dla Oli która mam nadzieję nadal czyta mojego bloga :)



8 komentarzy:

  1. czytam czytam i jestem zachwycona tym w jakim kierunku zmierza ten blog , coraz bardziej robi się tajemniczy ..... Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mam dziwne Deja Vou z tym jak Will wchodzi do klasy , nie wiem z czym mi się to kojarzy... ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie , że czytasz :) Mam jeszcze perę asów w rękawie , które mogą cię zaskoczyć:)

      Usuń
    2. Dodasz jutro następny rozdział ?

      Usuń
    3. Mam zamiar wstawić pod koniec tygodnia :) To i tak powinno ukazać się dopiero jutro :*

      Usuń
  2. Fantastyczny blog, właśnie zaczelam go czytać i jestem pod wrażeniem :3 Coś mi się wydaje, ze ktoś sięgnął po stare notatki...? Cieszę się, że zamierzasz dokończyć to opowiadanie, będę obserwować, powodzenia ~Zuza ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się , że ci się podoba :)Ostatnio naszła mnie vena, więc postawiłam dokończyć tą historię, może w końcu mi się uda :D

      Usuń
  3. Na pewno się uda ;3 ~Zuza :*

    OdpowiedzUsuń