Nagle promienie słońca oświetliły mi twarz . Naciągnęłam kołdrę na głowę , próbując powrócić do świata snu , który był dla mnie jak najsłodszy owoc.Kiedy znów zamknęłam powieki i kiedy znów byłam na łące pełnej motyli , gdy świeciło ciepłe słońce , a lekki , przyjemny wiatr owiewał mi włosy usłyszałam te przeklęty dzwonek , od którego już nie było ucieczki. zerwałam się z łóżka. Na początku nie wiedziałam , gdzie jestem, jednak wspomnienia ostatnich dwudziestu czterech godzin przyszły znienacka.Przyjazd państwa Jones do sierocińca , w którym pojawiałam się średnio co pięć miesięcy, przyjazd do ich domu , rozpakowanie się w liliowym pokoju , który miał z balkonu przepiękny widok na las. Wiedziałam , że długo tu nie będę , pan i pani Jones są mili , ale wszyscy , do których trafiałam byli tacy , w końcu i tak się mnie pozbywali , kiedy tylko nadarzała im się ku temu okazja. Dzisiaj zaczynałam swój pierwszy dzień w nowej szkole, nie przejmowałam się tym zbytnio, to tylko zwykłe liceum. Kiedy już zakończyłam poranną łazienkę ubrałam szybko na siebie ciemne rurki,czarną koszulkę i tenisówki , chwyciłam w rękę granatową bluzę , zarzuciłam na ramie torbę i zbiegłam schodami na dół. Chwyciłam za klamkę i gdy miałam wyjść usłyszałam melodyjny głos pani Jones dobiegający z kuchni .
-Alice ! Może miałabyś ochotę na omlet na śniadanie !- nie pojmowałam co słyszę , rzadko kto przejmował się czy zjadłam coś przed szkołą czy nie. Kiedy miałam już odmówić i podziękować , mój brzuch jakby na przekór zaburczał z głodu .Cofnęłam się do kuchni i nie mogąc wydusić z siebie ani słowa oniemiała widokiem średniej kobiety z ciepłymi, zielonymi jak szmaragdy oczami i jasnymi włosami zepniętymi w kok potaknęłam kiwając głową.zdałam sobie sprawę , że mimo upływających lat pani Jones jest piękna. Usiadłam przy stole i już po chwili przede mną piętrzył się mały stosik omletów polany syropem klonowym, do szklanki nalałam sobie świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy. Śniadanie było pyszne ,gdy skończyłam jeść miałam zamiar pozmywać , ale wtedy usłyszałam znowu panią Jones , która przez cały ten czas przyglądała mi się .
- Zostaw to ! pozmywam , jeszcze się spóźnisz na swój pierwszy dzień .- naprawdę to była dla mnie nowość.Odłożywszy naczynia do zlewu udałam się do wyjścia , jednak najpierw zbliżyłam się do gospodyni domu i przytuliłam ją . Była najpierw zszokowana , ale szybko odwzajemniła mój nagły przypływ uczuć.Zanim ją puściłam wyszeptałam słowa podziękowania , a ona złożyła mi buziaka na policzku. Ruszyłam do szkoły , na szczęście mieszkałam tylko kilka ulic od niej. Zerknęłam na zegarek , była za pięć ósma , miałam jeszcze do przejścia jakieś 80 m , ruszyłam biegiem i nie zauważyłam jak za zakrętu wyjechał na deskorolce jakiś chłopak Wpadł na mnie , poleciałam do tyłu i upadłam, on spadł z deski , która potoczyła się kawałek dalej. Zdarłam sobie łokieć , nadal byłam lekko zamroczona .Zamknęłam oczy i gdy ponownie je otworzyłam ujrzałam przed sobą czyjąś dłoń. Uchwyciłam ją i stanęłam teraz twarzą w twarz z osobą , która spowodowała cały ten wypadek .
W takim momencie? cholera jasna Patrycja dodawaj rozdzial 2 teraz?!!!!!!!!!!!!!! ; )
OdpowiedzUsuńAle kto to jest ? I co z prologiem , czy to ten chłopak ? Oj oby to on.
OdpowiedzUsuńNie mam uwag do pierwszego rozdziału i do dalszych pewnie też nie bedę miała ;*